wtorek, 8 lipca 2014

Imagin o Harrym cz.3

Wstałam dosyć szybko,weszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę.Przebrałam się i poszłam na dół do kuchni.Nie było tam Harrego,a nawet Louisa.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Podeszłam i je otworzyłam.A tam Harry.
-Hej?-powiedziałam to trochę pytająco.
-Hej śliczna-wepchał się do domu.-a gdzie Tommo?
-Chyba jeszcze śpi.
-Zaraz zrobie mu pobudkę-chciał już iść 
-Czekaj-podeszłam do lodówki i wyjęłam bitą śmietanę.
-Niegrzeczna dziewczynka.Lubie takie.
-Dobra,chodź-pociągnęłam go za rękę.
-Tak od razu na pierwszej randce-zaśmiał się.
-Zamknij się,bo go obudzisz.-weszliśmy do pokoju.Louis faktycznie jeszcze spał.
-Wezme aparat-powiedział szeptem.
Napryskałam mu śmietany na obie ręce.Harry go pogilgotał moimi włosami.Louis przetarł się prawą ręką i był cały w śmietanie.Harry zrobił mu zdjęcie.Louis natychmiast się obudził.
-To wasza sprawka-wstał,nawet włosy miał w pianie. Śmiesznie to wyglądało.Ja z Harrym śmialiśmy się.
-To jest takie śmieszne,zaraz nie będzie wam tak wesoło-zaczął nas gonić.Harry schował się w łazience,ja też miałam taki zamiar,ale Louis mnie złapał i wysmarował bitą śmietaną.Po chwili z kibla wyszedł Harry.Śmiał się.
-Hahahahahaha-cały czas.Podeszłam do niego i podniosłam z niemi butelkę po śmietanie. Wypryskałam chyba całą na niego.
-Aaaaaaa!!-krzyczał.
-Ja ci jeszcze pokażę.-pokazał na mnie palcem.
-Tak,tak-przytaknęłam.On wytarł z siebie trochę piany i zaczął mnie gonić,więc uciekałam.Nie mógł mnie dogonić,bo to chowałam się za Louisem,albo stołem.W końcu wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach.Harry z mną.
Już byłam na dole gdy on przyparł mnie do ściany.Patrzyłam w jego oczy,a on w moje.Byliśmy tak blisko siebie.Dzieliło nas tylko kilka centymetrów.

-Złapałem ciebie.Coś mi się należy-przybliżył się jeszcze bardziej.Chyba chciał mnie pocałować.Było już tak blisko,nie wiem czemu się nie opierałam,też się przysunęłam.Nagle Louis wyszedł z pokoju i chrząknął.Harry się odsunął.
-Trzeba posprzątać-czułam się trochę niezręcznie po tej sytuacji.
-Spoko
Po wielu ciężkich starań posprzątaliśmy.Harry wtedy sobie poszedł.Nie miałam co robić,więc poszłam na spacer.

****
Już czas imprezy.Szukałam sukienki.Do pokoju weszła Eleanor.
-Cześć.
-Hej-dziewczyna była ubrana w piękną sukienkę,elegancką.
-Ślicznie wyglądasz.Nie rozumiem jak możesz być z takim Louisem,spokojnie mogłabyś mieć każdego.
-Dzięki,ale to nie prawda.
-Jak to nie.
-Kocham Louisa.
-Takiego idiote.
-Dobra kończymy temat.Lepiej gadaj co ubierasz-usiadła na łóżko.
-Więc....ubieram to.-podniosłam sukienkę.
-Uuuuu sexi-powiedziała.
-Ide się ubrać-weszłam do łazienki i po chwili wyszłam.
-Tadaaaa-pokazałam się.
-Super,uczesze cię.

Eleanor jest super uczesała mnie,pomogła mi się umalować,dobrać buty.Zaprzyjaźniłyśmy się.Mamy wiele wspólnych tematów.
 


-Gotowa?
-Jasne-wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach.W salonie stał Louis i czekał.
-Dłużej się nie dało....[T.I.] to naprawdę ty?Eli co ty jej takiego zrobiłaś.-Eleanor zeszła do niego.
-Wiem,że czynisz cuda,ale,że aż takie?
-Nie przesadzaj-byłam już na dole.
-Kiedy ty tak wyrosłaś?PAmiętam jak byłaś mała i biegałaś za mną.
-To było dawno,a ciebie nie było tyle czasu.
Uszłyszałam pukanie,pobiegłam otworzyć.Stał Harry z różą.
-Hej.
-Hej,super wyglądasz.
-Dzięki,tylko wezmę kurtkę i możemy iść.
Pobiegłam po kurtkę,od razu przytuliłam Eleanor,a Louis mnie sam przytulił.
-Tylmo mi grzecznie.
-Jasne-odpowiedział Harry.
-Udanego wieczoru
-Dzięki i wam też.-zamknęłam drzwi.
Poszliśmy.
-Gdzie to jest?
-Zobaczysz.
Szliśmy gdzieś 10 minut,po drodze Harry znowu powiedział,że ładnie wygladam i,że mam na siebie uważać.Dotarliśmy,już na wejściu było czuć alkohol.To był chyba dom jego kolegi.Harry przywitał się z kolegami.
-Niezłą dupe masz-powiedział.
-Odpierdziel się ona jest moja-spojrzałam na Harrego,a on puścił mi oczko.
Od razu wyciągnął mnie do tańca.Gdy piosenka się skończyła postawili nam drinki.Wypiłam chyba trzy,ale były takie mocne.Pamiętam tylko,że tańczyłam z Harrym cały czas.Całowałam się z nim,on też miał wypite,a potem...potem wylądowałam z nim w łóżku.Pamietam jak mnie rozbierał,a ja jego i nic dalej.Urwał mi się film.
Rano obudziłam się w domu z wielkim bólem głowy.Harrego nie było,a Louis pewnie jeszcze spał.

środa, 4 czerwca 2014

Imagin o Harrym cz.2

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek,była 10:30.
-Boże jak późno-powiedziałam sama do siebie.Podeszłam do lusterka i rozczesałam włosy,nie chciało mi się ubierać,więc zeszłam na śniadanie w piżamie.W kuchni stali Louis i jakiś chłopak dobrze go nie widziałam.
-Siema-powiedziałam zaspana.
-O śpiąca królewna wstała-powiedział Louis.
-Stary ona dopiero przyjechała,daj jej spokój.
-On jest inny od ciebie.
-Harry-odezwał się.
-Ta.
-A tobie ubrań zabrakło?
-Nie.
-Idź się -przebrać.
-Spoko,wyluzuj.
-Ych idź.
-No już.

OCZAMI HARREGO

Nie zła ta siostra Louisa.Już mam zajęcie.Jak szła po schodach wyglądała tak seksownie.Przygryzłem warge.
-Harry!-krzyknął Louis.
-No co?
-To moja siostra.-dziewczyna się uśmiechnęła i weszła do pokoju.
-Jak ona ma na imię?
-Jakoś na pewno.
-Jak mam do was przychodzić to muszę wiedzieć jak ma na imię.
-[T.I].
-Super.
-Nie przesadzaj,ale pamiętaj to moja siostra mimo,że jej nie lubie.Mam się nią opiekować.
-Ja ci pomoge.
-Ja już widzę tą pomoc.

TWOIMI OCZAMI

 -Ten cały Harry to nawet ciacho jest.Ale nie [T.I] ogarnij się,miałaś odpocząć a nie uganiać się na chłopakami.
Weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w normalne rzeczy.

Poszłam z powrotem do kuchni.Oni jeszcze tam stali.
-Może być?
-Teraz to jako normalnie.
-A wtedy było jak?
-Dziwnie.
-Sam jesteś dziwny.Ide zwiedzić miasto.
-Iść z tobą?-zapytał Louis.
-Nie jestem mała żebyś mnie pilnował.
-Jesteś pod moją opieką.
-No i co?Już niedługo mnie nie będzie.
-Miałaś być dwa miesiące.
-Ale będę jeden,bo już mi się odechciało.
-Dzieciak ja zawsze.
-Idiota jak zawsze.
-Jeszcze ja tu jestem.-odezwał się Harry.-iść z tobą?
-Nie poradze sobie-zmierzyłam w kierunku drzwi.
-Tylko uważaj na siebie bo jak coś ci się stanie to rodzice mi łeb oberwą.
-Jo,jo-wyszłam i poszłam prosto przed siebie.Skręciłam w jakąś uliczkę.Szłam 10 minut,aż doszłam do głównej drogi.Było tam pełno straganów.Przeszłam na drugą stronę ulicy.Było tam pełno zabawek naszyjników i różnych takich.Obiecałam siostrą,że coś kupie.
-Poprosze te dwa misie co tu wiszą-powiedziałam do sprzedawczyni.
-Proszę bardzo-podała mi je.Zapłaciłam.
-Do widzenia.
-Dziękuje i do widzenie.
Obróciłam się i zrobiłam jeden krok,ale nagle wylądowałam na ziemi.
-Wszystko w porządku?-nie widziałam twarzy,ale to był chłopak.Podał mi rękę i wręcz podrzucił mnie do góry.Miałam jakiego pecha bo stawiając potknęłam się o kamień i wpadłam na chłopaka.Dopiero teraz zauwarzyła,że to Harry.
-Cześć.
-A co ty tu robisz?
-Mieszkam.
-Jakbyś tu nie mieszkał to by ciebie tu nie było.Możesz mnie puścić?
-Nie,tak jest super.
-Weź się odczep-odchyliłam się od niego.Obróciłam się,a on złapał mnie za rękę.
-Widzimy się później-odszedł.On jest dziwny.
Poszłam dalej.Obejrzałam wszystkie stragany.Jakoś tak zgłodniałam.Na przeciwko był jakiś pub.Przeszłam ulice i weszłam przez drzwi do środka.Podeszłam do lady.
-Poproszę jakąś zapiekankę.-barman się obrócił i to był Harry.Znowu on.
-Mówiłem,że się jeszcze spotkamy-powiedział.
-Dasz mi tą zapiekankę czy mam sobie iść?
-Zapiekanka raz już się robi-puścił mi oczko i wszedł do kuchni.Usiadłam na krześle i rozglądałam się dookoła.Czekałam 5 minut.Przyszedł Harry z moją zapiekanką.
-Proszę-podał mi.
-Dzięki-zapłaciłam.
-Reszta.-z pieniędzmi była jakaś kartka.Spojrzałam na nią.
-Nie skorzystam-był na niej numer telefonu.Wyszłam,nie oglądając się.Byłam już dosyć daleko gdy nagle usłyszałam,że ktoś mnie woła.Obejrzałam się do tyłu to Harry z moją torbą.
-Poczekaj.
-Moja torba?
-Tak,proszę-podał mi ją-był strasznie zmęczony.
-Nie musiałeś biegać,mogłeś oddać ją wtedy jak będziesz u Louisa.
-Jesteś mi coś winna za tyle biegania.
-No niech ci będzie.Możesz iść ze mną dalej do miasta.
-Jasne z chęcią.
Założyłam torbę na ramię i ruszyliśmy.

*****

Z Harrym było nawet spoko,chociaż czami coś mu odwalało.
Spędziłam z nim kilka godzin.Chodziliśmy po mieście,pokazywał mi coraz to nowe miejsca.
-Ja wracam.
-Ide z tobą.Wpadne do Tommo.
-Spoko.
-Powiedz długo tu będziesz.
-Jeszcze nie wiem.jak mi się znudzi.
-Jutro wieczorem jest impreza,zabieram ciebie ze sobą.
-To ma być pytanie?
-Idziesz ze mną.
-Może ja nie chce iść.
-Ze mną na pewno pójdziesz.Nikt nie może się mi oprzeć-uśmiechnął się zabójczo.
-Byś się jeszcze zdziwił.
-Daj mi swój numer to ci napisze o której będę.
-Nie.
-Może jednak tak-pokazał mój telefon.
-Ale jak ty go?
-Mam sposób.
-Ty mendo grzebałeś w moim telefonie.
-Ja?Nigdy.
-Ta jasne.-byliśmy już pod domem.Otworzyłam drzwi.Louis był w domu z Elką.Całowali się.
-Hej.
-Cześć-odpowiedziała mi dziewczyna.
-Siema stary-za mną wszedł Harry.
-Siema.
-Mam sprawę.Jutro jest impreza,idziesz ze mną?
-Nie moge stary.Umówiłem się z Eleanor.
-Spoko,rozumiem
-Kochanie musze już iść-powiedziała Eleanor.Wstała i pocałowała Louisa.-Pa,pa-wyszła.
-Idę do pokoju.
-Może powiesz jak było?
-Może jednak nie.-zamknęła za sobą drzwi.
 Położyłam reklamówki na łóżku.
-Co teraz ja mam robić?-zapytałam sama siebie.-laptop Louisa.
Wyjrzałam przez drzwi.Louis gadał z Harrym tak głośno,że wszystko było słychać.
-Masz ją pilnować.
-Spoko,przy mnie nic jej się nie stanie.
Gadali o mnie.Westchnęłam.Szybko weszła do pokoju Louisa i zabrałam telefon.Mają uwagę przykuł list zaadresowany do niego.Był tam nasz adres.Ciekawe?Może mama mu wysłała.Nie interesował mnie to za bardzo.Wyszłam z pokoju.Znowu gadali o mnie.
-Ciszej co.Ja wszystko słysze!-krzyknęłam.
-Ja też!Oddawaj mój laptop.
-Co?O co ci chodzi?
-Wejście do mojego pokoju skrzypi.Wiem,że tam byłaś po laptop.
-Jasne,jasne-szybko weszłam do pokoju.Położyłam się na łóżku i włączyłam laptop.Weszłam na fejsa.O prosze zaprosił mnie Harry.Weszłam w jego zdjęcia.Miał ich dużo.Mu się chyba bardzo nudzi.
-O,a to co?-było kilka zdjęć z Louisem.
-Ale on śmiesznie wyglądał-zaczęłam się śmiać.Włączyłam moją ulubioną piosenkę. Ed Sheran-I see fire.Miałam ją tak głośno,że na pewno było słychać na dole.
Siedziałam w internecie chyba z 2 godziny.Robiło się już ciemno.Ciągle leciała ta sama piosenka.Gdy piosenka się skończyła usłyszałam pukanie.Spojrzałam na drzwi.Opierał się o nie Harry.Wyglądał nawet przystojnie.

-Super śpiewasz-podszedł do łóżka.
-Po co przyszłeś?-ściszyłam piosenkę.
-Louis gada przez telefon,jak go znam to nie potrwa 5 minut.
-Spoko-spojrzałam na laptop.Nie zwracałam na niego uwagi.
-Halo ja tu jestem.
-I co?-nawet nie podniosłam głowy.
-Mnie się nie olewa,to ja olewam innych.
-Jeszcze się zdziwisz-tym razem spojrzałam na niego.
-Jeszcze zobaczymy.
-Harry!-Louis wpadł do pokoju.
-Puka się.
-Jo.Pomorzesz mi?-zwrócił się do Harrego.
-Jasne.A w czym.
-Przywieźli koszulki i trzeba je rozpakować.
-Jasne.
-Młoda do spania-powiedział do mnie Louis.
-Nie.
-Jazda.
-Nie będziesz mi rozkazywał.
-To mój dom więc będę.
-Pa słońce.-rzucił Harry i oboje wyszli.
Nie miałam zamiaru iść już spać.Po 5 minutach wyłączyłam laptop i wstałam z łóżka.Zciągnęłam koszulkę.Założyłam inną.Nagle dostałam sms.



Spojrzałam przez okno i zobaczyłam Harrego stojącego na chodniku.Wpatrywał się we mnie.Zasłoniłam okno.Zgasiłam światło.Zapaliłam lampke i zaczęłam czytać książkę.






sobota, 26 kwietnia 2014

Imagin o Harrym

                                                         Harry Styles
Najlepszy przyjaciel Louisa.Kiedy zechce może mieć każdą dziewczyny,żadna mu się nie oprze.



                                                                   TY
Przyjeżdżasz do brata na wakacje.Przy okazji poznajesz Harrego.


Inni bohaterowie:
Louis Tomlinson-twój starszy brat 
Eleanor Calder-dziewczyna Louisa



Zapukałam do drzwi.Ale się cieszę,że tu przyjechałam.
Drzwi otworzył Louis.
-[T.I] co ty tu robisz?-był zdziwiony
-Przyjechałam na wakacje-weszłam do domu.
-Ale jak?
-Mama wysłała list,że przyjeżdżam.
-Ale ja nic nie dostałem.
-Cześć-w salonie siedziała jakaś dziewczyna.
-Hej,jestem Eleanor.
-Ja [T.I].
-Nie mogłaś zadzwonić?-kontynuował Louis
-Nie mam twojego numeru-machnęłam rękami.
Postawiłam walizkę.
-Ale się urządziłeś,nie powiem-rozejrzałam się po domu-Gdzie będę spać.
-Jeszcze nie wiem.
-Coś się załatwi.Nie?-usiadłam na kanapie.-Jesteś dziewczyną Louisa?-zapytałam Eleanor.
-Tak jestem jego dziewczyną.
-No to opowiadaj jak z nim się żyje?Bo nie wiem czy mam się czegoś obawiać-ona się uśmiechnęła.W tym czasie na kanape usiadł załamany Louis,z szklanką wody.
-Coś się stało braciszku?
-Tak,ty przyjechałaś.
-Nie będzie tak źle-powiedziała Eleanor.
-Z nią?Przecież to jest diabeł
wcielony.-uśmiechnęła się.
-Też cię kocham.-uśmiechnęłam się,a on przewrócił oczami.
-To ja idę zobaczyć pokoje.-wstałam z kanapy i pobiegłam na górę.
-Ale bomba,ja chce tu!!-krzyknęłam.Po chwili obok mnie znalazł się Louis.
-Nie,to jest pokój gościnny.
-To ja nie jestem gościem?
-Nie.Ty będziesz spała tu-otworzył drzwi.
-Hotel to to nie jest ale może być-Louis postawił moją walizkę.
-Ile będziesz?
-Mamy prawie połowę wakacji,więc do końca.
-O boże jak ja wytrzymam?Rozpakuj się i do spania.
-Nie będziesz mi mówił o której mam spać.
-Będę,jesteś u mnie-wyszedł
-Jeszcze zobaczymy-powiedziałam sama do siebie.
Wzięłam się za rozpakowywanie walizki.
-Szafa trochę mała,ale się poupycha...i gotowe.-szafa była cała wypchana.Zajęło mi to godzinę.
-Jesteś głodna!-usłyszałam Louisa.
-Nie dzięki.   
Poszłam do łazienki.
-No on chyba se jaja robi.Jak ja mam tu wejść,skurczyć się?Ide do niego-weszłam na schody.
-Nie przesadzaj Louis-usłyszałam głos Elki.
-Wyjeżdżając za granicę,myślałem,że się uwolnię od nich,od pilnowania dzieci.
-Serio tak źle?
-5 dziewczyn w domu.Martha,[T.I],Olivia,Diana i Emily.
-Ile one mają lat?
-Martha jest o 2 lata starsza ode mnie,ma już rodzine.[T.I] ma 17,Olivia 11, Diana 6 a Emily 3 lata.
-Czemu mi tego nigdy nie powiedziałeś?
-Nie było kiedy.
-Mieszkasz w Londynie 2 lata,to Emily miała roczek,ona cie już nie pamięta.
-Ona mnie w ogóle nie widziała.Rok wcześniej mieszkałem u wujka w Ameryce.
-Nie przyjechałeś do niej?-spuścił głowę.Czyli to prawda on chciał nas zostawić.Nie wierze,zawsze myślałam,że on musiał wyjechać,żeby pracować.-pobiegłam do pokoju.Położyłam się na łóżku i włożyłam słuchawki.Po chwili w pokoju znalazł się Louis,chyba słyszał jak biegnę.
 -[T.I]
-Czy ty se jaja robisz?
-Z czego??
-Jak mam się kąpać w takiej wannie,ja nie moge do niej wejsć.
-Jak ci się nie podoba to obok jest druga.
-Dobra,a teraz idź.-chciał coś powiedzieć,ale wyszedł.
Usłyszałam mój telefon.
-Hej mamo.
-Cześć córcia i jak tam,dotarłaś?
-Tak,jest w porządku.List nie dotarł.
-Jak to nie dotarł?
-Louis mówił,że niczego nie dostał.
-Ale powinien.Możesz go prosić do telefonu.
-Tak,a mamo długo tu będę?
-Tyle ile ustaliłyśmy.
-Louis!Mama dzwoni-zjawił się w drzwiach.-długo nie gadaj.
-Dobra-wyszedł.
Wzięłam swoje ubranie i poszłam do łazienki.
-To jest łazienka.
Wykompałam się i położyłam spać.
Śniło mi się,że zabierają mame,siostry i za tym stoi Louis.Natychmiast się obudziłam wystraszona.Później nie mogłam zasnąć,ale jakoś się udało.

..............................................................................
I co myślicie?
Podoba się?
Czekam na wasze komentarze

sobota, 5 kwietnia 2014

Imagin o Zaynie cz.6 (ostatnia)

Rodzice jak nigdy zachowali się nawet spoko.
Poszłam się wykąpać i spać,ciągle myślałam o Zaynie nagle dostałam sms od Nicol.
 























Odłożyłam telefon i położyłam się spać.
Rano usłyszałam pukanie do drzwi.
-Śpię przecież!-krzyknęłam
-Mnie też nie wpuścisz-wszedł Zayn.
-Cześć-powiedziałam śpiącym głosem,on usiadł na łóżku.
-Jak się spało.
-Dobrze-pocałował mnie w czoło.-idę dzisiaj do Nicol,przyjdziesz po mnie?
-Jasne,po ciebie zawsze.
-Dziękuję,a teraz muszę się ubrać.
-Idę tam pomóc,do zobaczenia.
Wyszedł,wstałam z łóżka i zrobiłam poranną toaletę.
Wychodząc z domu pomachałam Zaynowi i poszłam,u Nicol byłam w kilkanaście minut,poszłam do jej pokoju.
-Siemka-powiedziałam.
-Hej,no nareszcie jesteś.
-Też się stęskniłam.
-No jak ten Zayn?
-Spoko.
-Oooo,jakaś zmiana.
-No bo my...-nie mogłam dokończyć bo do pokoju wpadła Sara.
-Siema laski co tam?
-Gadamy o tym przystojniaku Zaynie.Co wy?Dokończ.
-No my... pogodziliśmy się.
-Spoko.
-Idziemy gdzieś?-zapytała Sara.
-Chodźcie do baru,jestem głodna-powiedziałam.
-No ja też.
Wybrałyśmy się do tego baru co zawsze.Barman nas przywitał,zawsze tam chodziłyśmy,więc nas znał.
-Co podać panie-uśmiechnął się.
-To co zawsze,coś do jedzenia.
-Już się robi.-usiadłyśmy do stolika.Była chwila ciszy.
-Jaki on jest-zapytała Nicol.
-Kto?Zayn?
-Tak.
-Nawet spoko.
-Masz jego numer?
-Nie-skłamałam
-Szkoda.
-No wiem-podano nasze jedzenie.
-Dzięki-odpowiedziałam.
Zjadłyśmy i zapłaciłyśmy za jedzenie.


****
Spędziłam u Nicol kilka godzin,bawiłyśmy się świetnie.Byłyśmy akurat przed domem gdy zobaczyłam Zayna,jak zawsze w swojej skórzanej kurtce.
-O patrz ciacho idzie-powiedziała Sara do Nicol.
-Hej-przywitał się Zayn.
-Hej-odpowiedziałam.
-Przyszłem zabrać cię do domu.
-Wiem-pocałował mnie w policzek,dziewczyny miały wielkie oczy.
-Cześć do zobaczenia-odpowiedziałam i poszliśmy,w drodze pocałowałam Zayn i obróciłam się.One stały jak przed tem z wielkimi oczami i patrzyły się na mnie

KILKA LAT PÓŹNIEJ.


Zayn mi się oświadczył,za kilka dni mamy brać ślub.Kocham go tak mocno,że jak gdzieś wyjdzie to już tęsknię.A poza tym za 9 miesięcy będziemy mieli dziecko.Małego Malika lub małą Malik.
Już nie mogę się doczekać.Zayn to najlepsze co mnie w życiu spotkało
Dziewczyny zaakceptowały to,że im się nie udało,rodzice się bardzo cieszą,że zostaną dziadkami.
A teraz żegnam się z wami,muszę wracać do Zayna.


 .....................................................................................................

JEŚLI JESZCZE NIE UMARLIŚCIE TO ŻYJECIE DO DZIŚ

Tak oto skończył się imagin o Zaynie,następny to o Harrym.Do następnego napisania.
 

środa, 12 marca 2014

Imagin o Zaynie cz.5

Zaprowadził mnie na jakąś łąkę.Był tak koc i świece.To był śliczny widok na zachód słońca.

-Zapraszam-powiedział i wskazał ręką.Usiadłam.
-Zrobiłeś to wszystko sam.
-Tak.
-Łał.
-Dzięki.Może zjesz coś?
-Nie dziękuję.
-Ja się tyle napracowałem,żeby wszystko się zmarnowało?
-Nie.-wzięłam kanapkę.-Naprawdę pyszne.
-Potrafię czynić cuda.
-To widać-zapadła cisza,było tylko słychać świerszcze.Położyłam się na kocu i wpatrywałam się w gwiazdy.Za to Zayn parzył się na mnie.
-Nie patrz się tak.
-Wyglądasz ślicznie-spojrzałam na niego.
-Co ty powiedziałeś.
-Nic-położył się na plecy i patrzył w niebo.
-Słyszałam-nachyliłam się nad nim-naprawdę myślisz,że wyglądam ładnie?
-Dasz mi buziaka jaki ci powiem.
-Nie.
-No to nie.
-Zayn proszę.-zrobiłam psie oczy.
-Tak to prawda.Teraz mnie pocałujesz?
-Nie.
-I tak dostanę swoje.
-Tak?
-Tak-wbił się w moje usta,a po chwili przestał.
-Mówiłem-teraz ja go pocałowałam.Nie wiem czemu to zrobiłam tak jakoś wyszło.
-A co to było?
-Nie podobało się.
-Ja nic takiego nie powiedziałem-uśmiechnął się.-Yyyy....[T.W.I]
-Tak?
-Czy byś mogła....no czy byś chciała...
-Tak?
-Jak nie chcesz to nie.
-Tak,ale co.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Ty tak na serio?
-Tak na serio.
-No nie wiem,możemy spróbować.-ciekawe co z tego wyjdzie

OCZAMI ZAYNA

Jestem taki szczęśliwy,że się zgodziła.Od dawna chciałem jej to powiedzieć,teraz była okazja.
Dziewczyna obróciła się na plecy i patrzyła w niebo.
-Ale tu pięknie.
-Tak pięknie jak ty.
-Przestań,bo się zarumienię-zaśmiała się.Wyglądała tak ślicznie.Przewróciłem się i leżałem nad nią.Chciałem ją pocałować.Już byłem blisko.
-Ej,ej dopiero co zaczęliśmy chodzić,a ty już mnie całujesz.  
-Nigdy nie bylem grzeczny-chciałem ją znowu pocałować.Ona zasłoniła usta ręką.
-No ej.-podniosła się trochę i mnie pocałowała.To było cudowne uczucie,jak nigdy.Pierwszy raz chciałem zostać z nią za zawsze.
Leżeliśmy tak i patrzeliśmy się w oczy.Jej oczy tak lśniły jak gwiazdy.Pocałowałem ją w nos,ona się uśmiechnęła.
Chyba się zakochałem,będzie problem,rodzice ją lubią,nie będzie tak źle.
-Wiesz co...-chciałem powiedzieć,że ją kocham,ale się ugryzłem w język.
-Wiesz co?Wyduś to.
-Nic.
-Tak nie ma.zacząłeś,więc dokącz.
-Jesteś śliczna.
-To był taki sekret?
-tak,wstydzę się.
-Ty?No chyba żartujesz?
-Nie,tak naprawdę jest.-

TWOIMI OCZAMI

Dostałam sms.
-Kto to?-spojrzałam na telefon.
-Tata.



-I co?
-Musze wracać.
-Szkoda,odprowadzę cię.
Wracając Zayn złapał mnie za rękę,czułam się tak dziwnie,takie dziwne uczucie.Czy ja się w nim zakochuje?
Doszliśmy już do domu,w drzwiach stała mama,jak nas zobaczyła weszła do domu.
-Dzięki za tą kolację.
-Dla mnie to też była przyjemność.-Zayn chciał mnie znowu pocałować,ale przyłożyłam mu rękę do ust.
-Nie tutaj.
-Czemu?
-Dowiesz się.Podeszłam do drzwi,ale się wróciłam.
-Zapomniałaś czegoś?
-Tak-pocałowałam go w usta,nie obchodzi mnie zdanie taty,ważne jak się czuję,a to było taki słodkie.-pa-weszłam do domu.  
-[T.W.I] musimy pogadać-powiedział tata.
-Słucham?
-Co to ma być.
-Co?
-Wychodzisz,nie mówisz gdzie i z kim,a teraz widzę jak się całujesz z Zaynem.
-To nic dziwnego.
-Słuchaj ja...-spojrzał na mamę,a ona kiwnęła głową.-ja się ciesze.
-Że co?
-Cieszę się,że kogoś masz.
-Chyba nie mówisz poważnie?
-Mówię.Zayn jest dobrym chłopakiem,znam go i jego ojca,będzie odpowiedni,ale jak coś zrobi nie tak to się z nim policzę.
-Tato!
-No co?
-To dla twojego dobra-powiedziała mama i mnie przytuliła.
-Dziękuję-powiedziałam cicho.
-Nie ma za co-odpowiedziała mi szeptem mama.



czwartek, 20 lutego 2014

Imagin o Zaynie cz.4

-Co wy tu robicie?-zapytał tata.
-Nie wasza prawa.
-Czemu zamknęliście drzwi?
-Chcieliśmy spokojnie porozmawiać.
-O czym?-dopytywał się tata.
-Daj im spokój-powiedziała mama,po czym wyszli.
-Musisz z nimi porozmawiać.
-Wiem o tym.
-To na czym skończyliśmy.
-Zayn już jedziecie-zajrzał tata.
-Już idę.Będę jutro-zwrócił się do mnie.Założył mi włosy za ucho i pocałował w policzek.Wyszedł.
Siedziałam chwilę bez ruchu,musiałam się oswoić z tą sytuacją.Po namyśle podeszłam do okna.Zayn wsiadał do samochodu,ale mnie zauważył.Pomachał do mnie ręką,ja tylko się uśmiechnęłam i zasłoniłam zasłony.Weszłam pod prysznic.Wzięłam długą gorącą kąpiel.To mi dobrze zrobiło.Ubrałam swoją piżamę i położyłam się do łóżka.
W nocy nie mogłam spać myślałam o Zaynie.O tym co się stało.Co ja mu jutro powiem.Że to był przypadek i poniosły nas emocje.On będzie smutny.Nie mogę tego zrobić.Ale ja go nie lubię.A ten pocałunek był taki...taki...słodki.Nawet z nim nie chodzę.Ciągle o nim myślę.Czyżbym się zakochała.Tylko nie to.
Było grubo po północy gdy zasnęłam.Rano obudziłam się szybko bym spała jeszcze dłużej gdyby nie samochód.

Wstałam,otworzyłam okno.Taki piękny dzień.Słuchałam jak ptaki śpiewają,jak drzewa szumią.Kocham takie poranki.Ocknęłam się i zobaczyłam Zayna stojącego pod oknem.Udałam,że go nie widzę i cofnęłam się.Zamknęłam okno.

Zeszłam na śniadanie,na szczęście nikogo nie było.Zrobiłam sobie szybko kanapkę i poszłam do pokoju.Miałam dzisiaj iść do Nicol.Napisałam jej,że nie przyjdę bo mam dużo pracy.Wolałam zostać w domu.

****
Do obiadu siedziałam w pokoju.Nie miałam ochoty na obiad,lecz mam mi go przyniosła.
-Mamo,zaczekaj.Muszę  tobą porozmawiać.
-Słucham-usiadła na łóżku.
-Nie wiem jak zacząć.
-Tak jak uważasz.
-Czyli tak.Nie chcę żebyście mnie pilnowali na każdym kroku.
-My ciebie pilnujemy?
-Tak.Ja już tak nie mogę.Ignorowałam to ale teraz koniec.
-To twój ojciec.Chce żebyś była bezpieczna.
-Wiem o tym-przytuliłam się do mamy.
-Widzę,że coś cię jeszcze gryzie.Mi możesz powiedzieć wszystko.
-Wczoraj wieczorem Zayn...powiedział,że mnie...kocha.
-To świetnie,
-Świetnie?
-Pasujecie do siebie.
-Ja nie wiem. 
-A ty go kochasz?
-Nie  wiem.Mam mieszane uczucia.
-Czyli go kochasz,ale jeszcze o tym nie wiesz.
-Tak można tak się da?
-No pewnie.Ja też tak miałam.Nienawidziłam twojego taty,zawsze podrywał inne dziewczyny.Później go pokochałam.
-Myślisz,że ja też tak będę miała.
-To zależy od ciebie.
-Dziękuję za rozmowę.
-Od tego jestem.A teraz idź się przewietrz i pomóż tacie.
-Dobrze-mama wyszła,a ja za nią.
Poszłam do taty do warsztat.
-Pomóc w czymś?
-Nie,możesz iść pomóc Zaynowi.
-Dobrze-nie poszłam do niego tylko do ogrodu.Usiadłam pod drzewem i zamknęłam oczy.Poczułam,że ktoś siada obok mnie.Ja nadal miałam zamknięte oczy. 
-Czemu mnie unikasz?-otworzyłam oczy.To był Zayn.
-Ja ciebie unikam?
-Tak.Co się stało.Czy to chodzi o wczorajszy dzień?
-Nie.
-Chyba tak-ja nic nie odpowiedziałam.-trzeba ci poprawić humor.
-Jak?
-Zobaczysz.Ale najpierw daj się zaprosić na kolację.
-Zapraszasz mnie na randkę?
-Nie.To będzie przyjacielska kolacja.
-No dobra.Może być ciekawie.
-Kolacja dzisiaj wieczorem.Będę po ciebie.-wstał-ubierz się ładnie-mrugnął do mnie i poszedł.
Muszę iść do pokoju i wybrać rzeczy.Szukałam i szukałam.Znalazłam ją wieczorem.Musiałam się szybko ubrać.


Wyszłam z pokoju,a tam zobaczyłam mamę.
-Gdzie idziesz?
-Na spotkanie.
-Z kim.
-To tajemnica-zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć.To Zayn.Miał na sobie dżinsową kurtkę i rurki.
-To z nim idziesz-powiedziała mama.
-Co na to tata?
-Powiem,że poszłaś do Nicol.
-Dziękuję-przytuliłam mamę.Zamknęłam drzwi.
-Świetnie wyglądasz-powiedział Zayn.
-Dzięki,ty nie brzydko.
-Sie wie.-zaczął się śmiać.
-Gdzie mnie zabierasz?
-Zobaczysz.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Imagin o Zayne cz.3

 Wytrzeszczyłam oczy.Czy to działo się na prawdę?Czy on to powiedział?Niemożliwe.Ja nie wiem co mam powiedzieć.Przecież ja go nie lubię.Chociaż jest przystojny.Nie,przecież ja nie lubię takich kolesi.Już nie rozumiem.
-[T.W.I.]?
-Zamyśliłam się.
-Dasz mi tą szansę?-milczałam.Zapadła cisza.
-Zayn?
-Tak?
-Ja nie wiem.Nie wiem co mam myśleć.-chciała już iść.On złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nie idź jeszcze-powiedział.Nasze twarze były tak blisko,że myślałam,że mnie pocałuje.
-Bym cię pocałował,ale obawiam się,że znowu dasz mi z liścia.
-Dobrze się obawiasz.
-Byś to zrobiła?
-Może?
-Tak czy nie?
-Jakby to wyglądało,jak wtedy to tak,a jeśli...
-Jeśli co?Powiedz.
-A jeśli byś się zapytał to...nie.
-To mogę?
-Nie-zrobił smutną minę,a ja zaczęłam się cicho śmiać.
-To jest takie zabawne?Ja ci pokarzę co jest zabawne.
Podszedł do mnie.
-Co chcesz zrobić?-wystraszyłam się trochę.
-Teraz naprawdę będziesz się śmiać-zaczął mnie łaskotać.Nie mogłam przestać się śmiać.
-Przestań!-wydusiłam przez śmiech.-nie!Proszę!
-Chciałaś się śmiać.
-Nie.
-Oj chyba tak.-Łaskotał mnie tak,że leżałam na trawie,a o stał nade mną.
-Koniec tego.
-Jeszcze nie-już nie wytrzymywałam,pociągnęłam go za rękę,a to spowodowało,że on leżał na mnie,a raczej podpierał się rękami.Czułam się niezręcznie.
-Wstań.
-Mi tak dobrze-obróciłam głowę i zobaczyłam rodziców za drzewem.Podniosłam trochę głowę i powiedziałam o tym Zaynowi.On wstało.
-Mamo chodź tu szybko!!
-Co ty robisz?
-Zobaczysz.-przybiegłam mama.
-Co się stało.
-Czemu tak szybko przyszłaś?
-szybko?
-Tak.
-Może i.Co się stało?
-Jak tak mogłaś.
-Co?
-Jak mogliście nas podglądać.
-Co ty mówisz?
-Tato widzę was!-za drzewa wyszedł tata.-myśleliście,że ja nie widzę.
-No..
-Dziękuję,że tak mi ufacie.
-Ufamy,ale chcieliśmy zobaczyć co robicie.
-Jak zawsze.-ominęłam rodziców i poszłam do domu.Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku,wpatrywałam się w sufit.
Usłyszałam otwierające się drzwi.Obróciłam głowę do ściany.
-Mogę wejść?-to był głos Zayna.
-Jasne-usiadł na łóżku.
-O co ci chodziło?-obróciłam się.
-Rodzice zawsze mnie pilnowali jak małe dziecko.Nawet jak miałam przyjaciółki.Stali pod drzwiami.Wkurza mnie to.
-Myślisz,że u mnie tego nie było.Byłem grzecznym nastolatkiem.Raz przyszłam do mnie dziewczyna,a oni stali pod drzwiami.Wtedy się wkurzyłem.Zrobiłem sobie tatuaże i kolczyki.Było trochę kłótni,ale odpuścili.Nie było mnie często w domu.
-Ja nie będę robić tatuaży,ani kolczyków.
-Nie musisz.Porozmawiaj z nimi.
-Dzięki za radę-przytuliłam go nawet nie wiem dlaczego.Spojrzałam się w jego czy było takie piękne i lśniły.On patrzył się w moje.przybliżyłam się do niego,a on do mnie.Nie wiem jak to wyszło,ale się pocałowaliśmy.
 
Wtedy nie myślałam co robię.Jakoś samo wyszło.Zayn wstało i zamknął drzwi na klucz.
-Żeby nikt nam nie przeszkodził.
-Ale...
-Cicho-położył palec na moich ustach i ponownie wbił się w nie.To było cudowne uczucie.Po chili leżeliśmy na łóżku.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-To pewnie rodzice.
-Poczekają.
-Będą źli.
-I co z tego.-usłyszałam przekręcający się klucz w drzwiach.Zapomniałam mają zapasowy klucz.Szybko wstałam z chłopaka i usiadłam obok...

..............................................................................................

Dzisiaj trochę krótszy,ale mam nadzieję,że się spodoba :D
Szablon by S1K