środa, 4 czerwca 2014

Imagin o Harrym cz.2

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek,była 10:30.
-Boże jak późno-powiedziałam sama do siebie.Podeszłam do lusterka i rozczesałam włosy,nie chciało mi się ubierać,więc zeszłam na śniadanie w piżamie.W kuchni stali Louis i jakiś chłopak dobrze go nie widziałam.
-Siema-powiedziałam zaspana.
-O śpiąca królewna wstała-powiedział Louis.
-Stary ona dopiero przyjechała,daj jej spokój.
-On jest inny od ciebie.
-Harry-odezwał się.
-Ta.
-A tobie ubrań zabrakło?
-Nie.
-Idź się -przebrać.
-Spoko,wyluzuj.
-Ych idź.
-No już.

OCZAMI HARREGO

Nie zła ta siostra Louisa.Już mam zajęcie.Jak szła po schodach wyglądała tak seksownie.Przygryzłem warge.
-Harry!-krzyknął Louis.
-No co?
-To moja siostra.-dziewczyna się uśmiechnęła i weszła do pokoju.
-Jak ona ma na imię?
-Jakoś na pewno.
-Jak mam do was przychodzić to muszę wiedzieć jak ma na imię.
-[T.I].
-Super.
-Nie przesadzaj,ale pamiętaj to moja siostra mimo,że jej nie lubie.Mam się nią opiekować.
-Ja ci pomoge.
-Ja już widzę tą pomoc.

TWOIMI OCZAMI

 -Ten cały Harry to nawet ciacho jest.Ale nie [T.I] ogarnij się,miałaś odpocząć a nie uganiać się na chłopakami.
Weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w normalne rzeczy.

Poszłam z powrotem do kuchni.Oni jeszcze tam stali.
-Może być?
-Teraz to jako normalnie.
-A wtedy było jak?
-Dziwnie.
-Sam jesteś dziwny.Ide zwiedzić miasto.
-Iść z tobą?-zapytał Louis.
-Nie jestem mała żebyś mnie pilnował.
-Jesteś pod moją opieką.
-No i co?Już niedługo mnie nie będzie.
-Miałaś być dwa miesiące.
-Ale będę jeden,bo już mi się odechciało.
-Dzieciak ja zawsze.
-Idiota jak zawsze.
-Jeszcze ja tu jestem.-odezwał się Harry.-iść z tobą?
-Nie poradze sobie-zmierzyłam w kierunku drzwi.
-Tylko uważaj na siebie bo jak coś ci się stanie to rodzice mi łeb oberwą.
-Jo,jo-wyszłam i poszłam prosto przed siebie.Skręciłam w jakąś uliczkę.Szłam 10 minut,aż doszłam do głównej drogi.Było tam pełno straganów.Przeszłam na drugą stronę ulicy.Było tam pełno zabawek naszyjników i różnych takich.Obiecałam siostrą,że coś kupie.
-Poprosze te dwa misie co tu wiszą-powiedziałam do sprzedawczyni.
-Proszę bardzo-podała mi je.Zapłaciłam.
-Do widzenia.
-Dziękuje i do widzenie.
Obróciłam się i zrobiłam jeden krok,ale nagle wylądowałam na ziemi.
-Wszystko w porządku?-nie widziałam twarzy,ale to był chłopak.Podał mi rękę i wręcz podrzucił mnie do góry.Miałam jakiego pecha bo stawiając potknęłam się o kamień i wpadłam na chłopaka.Dopiero teraz zauwarzyła,że to Harry.
-Cześć.
-A co ty tu robisz?
-Mieszkam.
-Jakbyś tu nie mieszkał to by ciebie tu nie było.Możesz mnie puścić?
-Nie,tak jest super.
-Weź się odczep-odchyliłam się od niego.Obróciłam się,a on złapał mnie za rękę.
-Widzimy się później-odszedł.On jest dziwny.
Poszłam dalej.Obejrzałam wszystkie stragany.Jakoś tak zgłodniałam.Na przeciwko był jakiś pub.Przeszłam ulice i weszłam przez drzwi do środka.Podeszłam do lady.
-Poproszę jakąś zapiekankę.-barman się obrócił i to był Harry.Znowu on.
-Mówiłem,że się jeszcze spotkamy-powiedział.
-Dasz mi tą zapiekankę czy mam sobie iść?
-Zapiekanka raz już się robi-puścił mi oczko i wszedł do kuchni.Usiadłam na krześle i rozglądałam się dookoła.Czekałam 5 minut.Przyszedł Harry z moją zapiekanką.
-Proszę-podał mi.
-Dzięki-zapłaciłam.
-Reszta.-z pieniędzmi była jakaś kartka.Spojrzałam na nią.
-Nie skorzystam-był na niej numer telefonu.Wyszłam,nie oglądając się.Byłam już dosyć daleko gdy nagle usłyszałam,że ktoś mnie woła.Obejrzałam się do tyłu to Harry z moją torbą.
-Poczekaj.
-Moja torba?
-Tak,proszę-podał mi ją-był strasznie zmęczony.
-Nie musiałeś biegać,mogłeś oddać ją wtedy jak będziesz u Louisa.
-Jesteś mi coś winna za tyle biegania.
-No niech ci będzie.Możesz iść ze mną dalej do miasta.
-Jasne z chęcią.
Założyłam torbę na ramię i ruszyliśmy.

*****

Z Harrym było nawet spoko,chociaż czami coś mu odwalało.
Spędziłam z nim kilka godzin.Chodziliśmy po mieście,pokazywał mi coraz to nowe miejsca.
-Ja wracam.
-Ide z tobą.Wpadne do Tommo.
-Spoko.
-Powiedz długo tu będziesz.
-Jeszcze nie wiem.jak mi się znudzi.
-Jutro wieczorem jest impreza,zabieram ciebie ze sobą.
-To ma być pytanie?
-Idziesz ze mną.
-Może ja nie chce iść.
-Ze mną na pewno pójdziesz.Nikt nie może się mi oprzeć-uśmiechnął się zabójczo.
-Byś się jeszcze zdziwił.
-Daj mi swój numer to ci napisze o której będę.
-Nie.
-Może jednak tak-pokazał mój telefon.
-Ale jak ty go?
-Mam sposób.
-Ty mendo grzebałeś w moim telefonie.
-Ja?Nigdy.
-Ta jasne.-byliśmy już pod domem.Otworzyłam drzwi.Louis był w domu z Elką.Całowali się.
-Hej.
-Cześć-odpowiedziała mi dziewczyna.
-Siema stary-za mną wszedł Harry.
-Siema.
-Mam sprawę.Jutro jest impreza,idziesz ze mną?
-Nie moge stary.Umówiłem się z Eleanor.
-Spoko,rozumiem
-Kochanie musze już iść-powiedziała Eleanor.Wstała i pocałowała Louisa.-Pa,pa-wyszła.
-Idę do pokoju.
-Może powiesz jak było?
-Może jednak nie.-zamknęła za sobą drzwi.
 Położyłam reklamówki na łóżku.
-Co teraz ja mam robić?-zapytałam sama siebie.-laptop Louisa.
Wyjrzałam przez drzwi.Louis gadał z Harrym tak głośno,że wszystko było słychać.
-Masz ją pilnować.
-Spoko,przy mnie nic jej się nie stanie.
Gadali o mnie.Westchnęłam.Szybko weszła do pokoju Louisa i zabrałam telefon.Mają uwagę przykuł list zaadresowany do niego.Był tam nasz adres.Ciekawe?Może mama mu wysłała.Nie interesował mnie to za bardzo.Wyszłam z pokoju.Znowu gadali o mnie.
-Ciszej co.Ja wszystko słysze!-krzyknęłam.
-Ja też!Oddawaj mój laptop.
-Co?O co ci chodzi?
-Wejście do mojego pokoju skrzypi.Wiem,że tam byłaś po laptop.
-Jasne,jasne-szybko weszłam do pokoju.Położyłam się na łóżku i włączyłam laptop.Weszłam na fejsa.O prosze zaprosił mnie Harry.Weszłam w jego zdjęcia.Miał ich dużo.Mu się chyba bardzo nudzi.
-O,a to co?-było kilka zdjęć z Louisem.
-Ale on śmiesznie wyglądał-zaczęłam się śmiać.Włączyłam moją ulubioną piosenkę. Ed Sheran-I see fire.Miałam ją tak głośno,że na pewno było słychać na dole.
Siedziałam w internecie chyba z 2 godziny.Robiło się już ciemno.Ciągle leciała ta sama piosenka.Gdy piosenka się skończyła usłyszałam pukanie.Spojrzałam na drzwi.Opierał się o nie Harry.Wyglądał nawet przystojnie.

-Super śpiewasz-podszedł do łóżka.
-Po co przyszłeś?-ściszyłam piosenkę.
-Louis gada przez telefon,jak go znam to nie potrwa 5 minut.
-Spoko-spojrzałam na laptop.Nie zwracałam na niego uwagi.
-Halo ja tu jestem.
-I co?-nawet nie podniosłam głowy.
-Mnie się nie olewa,to ja olewam innych.
-Jeszcze się zdziwisz-tym razem spojrzałam na niego.
-Jeszcze zobaczymy.
-Harry!-Louis wpadł do pokoju.
-Puka się.
-Jo.Pomorzesz mi?-zwrócił się do Harrego.
-Jasne.A w czym.
-Przywieźli koszulki i trzeba je rozpakować.
-Jasne.
-Młoda do spania-powiedział do mnie Louis.
-Nie.
-Jazda.
-Nie będziesz mi rozkazywał.
-To mój dom więc będę.
-Pa słońce.-rzucił Harry i oboje wyszli.
Nie miałam zamiaru iść już spać.Po 5 minutach wyłączyłam laptop i wstałam z łóżka.Zciągnęłam koszulkę.Założyłam inną.Nagle dostałam sms.



Spojrzałam przez okno i zobaczyłam Harrego stojącego na chodniku.Wpatrywał się we mnie.Zasłoniłam okno.Zgasiłam światło.Zapaliłam lampke i zaczęłam czytać książkę.






3 komentarze:

Szablon by S1K